Po tym, jak meteoryt ląduje na podwórku gospodarstwa, jego właściciel Nathan Gardner (Nicolas Cage) wraz z rodziną rozpoczyna walkę ze zmutowanym organizmem pozaziemskim, który zaraża ich umysły i ciała, przekształcając dotychczasowe ciche życie na wsi w żywy koszmar.
✯Horror & SF Scholar✯

Film jest całkiem niezły jako horror w ogóle, lecz został w wielu miejscach pozbawiony cech kosmicyzmu, rozwijanego przez pisarza z Providence. 4

Przed wizjonerem adaptującym prozę Lovecrafta staje nie lada wyzwanie. To, co w literaturze uchodzi za przerażające bądź uwodzi czytelnika swoją osobliwością nie koniecznie odnajdzie przełożenie na srebrny ekran. Reżyser podejmuje się ucieleśnienia czegoś, co w swej istocie nie posiada formy. Dlatego z uwagi na naturę medium w jakim tworzy, często skazany jest na porażkę. Niewidoczne staje się widocznym. Ukryte zostaje rozpoznane. Obiekt wcześniej należący do domeny czystej wyobraźni traci pierwotne cechy stanowiące o jego chaotyczności. Czy obraz Stanley'a pielęgnuje kosmiczne 'nienazwane', czy nadaje mu kształt?

Kolor z przestworzy (2019) - Elliot Knight (I), Nicolas Cage, Q'orianka Kilcher

Film jest adaptacją opowiadania Kolor z przestworzy, amerykańskiego autora Howarda Phillipsa Lovecrafta, o tym samym tytule. Baza jest jednak bardzo rozwodniona i stanowi jedynie punkt wyjścia do dalszych poczynań twórcy. Gardnerowie odziedziczyli farmę zlokalizowaną z dala od cywilizacji, którą odrestaurowali w celach mieszkaniowych. Przebija się tu metafora idylli klasy średniej (gentryfikacja wsi) uciekającej od świata, któremu sama stawiała fundamenty. Pewnego dnia, rutyna rodzinki zostaje przerwana niecodziennym wydarzeniem. W ich ogród uderza meteoryt o dziwacznym zapachu i hipnotyzującym kolorze (w filmie użyto magenty). Ich fascynacja względem kosmicznego kamienia prędko przeradza się w paranoję. W międzyczasie pojawia się hydrolog Ward Phillips (Elliot Knight), który w przypływie afektu do Lavinii (Madeleine Arthur), stara się pomóc Gardnerom w rozwiązaniu zagadki skażonej ziemi.

Reżyser i scenarzysta Richard Stanley postanowił skupić się, nie na samej niezwykłości przywleczonej przez kosmiczny głaz, lecz na relacjach międzyludzkich. Dzień z życia Gardnerów wygląda następująco. Theresa (Joely Richardson) - matka - choruje na raka. Przeszła inwazyjną operację, co zdruzgotało jej zdrowie psychiczne. Pracuje zdalnie na strychu domostwa. Zawód pochłania ją do tego stopnia, że niewiele czasu spędza z rodziną. Strych można interpretować jako przysłowiową wieżę z kości słoniowej. Oderwana od rzeczywistości, została skonstruowana w celu ucieczki przed koszmarem egzystencji. Nathan (Nicholas Cage) - ojciec - w zastępstwie pogrążonej w resentymencie matki, stara się zajmować farmą, wykonując typowe prace domowe (gotowanie, sprzątanie, itp.). Nie ma określonej tożsamości. Jest nie do końca przez siebie zaakceptowanym połączeniem kulturowych kategorii kobiecości oraz męskości. Dodatkowo nękają go widma związane z obawą wcielenia się w rolę własnego, nadużywającego przemocy ojca. Lavinia - córka - pozostawiona sama sobie, odprawia magiczne rytuały (z Necronomiconem w ręku) oraz błąka się po pobliskich lasach. Benny (Brendan Meyer) - starszy syn - interesuje się astronomią. Potajemnie popala konopie w stodole. Reprezentuje szereg przywilejów lepiej usytuowanych na ekonomicznej drabinie. Jack (Julian Hilliard) - młodszy syn - jest "niemym" świadkiem rodzinnych sprzeczek, miłości, przyjaźni... generalnie jest, i tyle można o nim powiedzieć. Figura opuszczonego, ostatniego dziecka, biernie obserwującego i wchłaniającego jak gąbka wszelkie zdarzenia orbitujące w okół. Jack to także bardzo popularne imię, więc można uznać go za alegorię samego odbiorcy. Historia filmu to typowo rodzinno-centryczny horror. Familijny mir zostaje zaburzony przez niespodziewaną inwazję zewnętrznej Inności. Widz jest świadkiem wspólnych obiadów, zwierzeń, smutków i egzaltacji. W miarę zagęszczenia akcji, relacje Gardnerów komplikują się coraz bardziej, ulegają wewnętrznym podziałom katalizowanym obecnością Obcego. Pojawia się centralna kategoria dla kosmicznej grozy Lovecrafta - szaleństwo. Niestety, jest go nie wiele. Postaci zdawkowo przejawiają utratę poczytalności. W swym zagubieniu przypominają raczej smutek, niż obłąkanie. Najmłodszy Gardner ma potencjał na najgłębsze studium popadania w obłęd. Beznamiętnie patrzy w studnie, niczym w nietzscheańską otchłań, a ona spogląda w niego. Chłopak, metaforycznie pogrąża się w śmieciach wrzucanych do jego umysłu przez otaczającą go rzeczywistość. Studnia wypełnia chłopca, a on studnie. Jest w tym coś z antynatalistycznego stanowiska, które przeciwstawia się wmuszaniu nowego życia w wir istnienia, obarczonego apodyktyczną odpowiedzialnością za własny los. Rodzice, decydując się na dziecko, skazują je na cierpienie, niesprawiedliwość, ból egzystencji, narzucając nań własne skorumpowane idee czy obsceniczne lęki. Biernie spoglądając na cały ten performance, można odnieść wrażenie, że autor pyta o autentyczność kulturowej konstrukcji jaką jest "dorosłość" i "odpowiedzialność". To jedynie kolejne znaczenia-role, które nadając status i pozycję w społeczeństwie, ograniczają człowieka murem pewnej definicji.

Kolor z przestworzy (2019) - Joely Richardson, Nicolas Cage

Ogromnym plusem było wykorzystanie scen body horroru z niezłym budżetem przeznaczonym na efekty praktyczne. Co do elementów CGI, nie powalają. Znajdzie się nawet scena luźno romansująca z Coś Johna Carpentera. Uroczym dodatkiem, podpartym wyczuciem estetycznym twórców, jest udźwiękowienie i muzyka. Każda scena nabiera rumieńców, kiedy w tle słychać niepokojące szumy, gwizdy czy jęki. Wszystko utrzymuje zestaw wyśmienitej minimalistycznej kompozycji, wprost z kosmicznych niezbadanych czeluści.

Film jest całkiem niezły jako horror w ogóle, lecz został w wielu miejscach pozbawiony cech kosmicyzmu, rozwijanego przez pisarza z Providence. Bezpośredniość obrazu potrafi mocno wybić odbiorcę z torów immersji. Kolor z przestworzy można na pewno uznać za ciekawy dodatek - specyficzny paratekst - do wciąż poszerzanego uniwersum mitów Cthulhu. Richard Stanley zapowiedział, że Color Out of Space jest pierwszą częścią w hipotetycznej trylogii nawiązującej do prozy H.P. Lovecrafta. Następnym w kolejce ma być The Dunwich Horror, za które trzymam kciuki. Jak będzie? Zakrzywiona czasoprzestrzeń pokaże.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 3
Spiff 7

Póki co to najlepszy film jaki powstał bazujący na jednym z opowiadań Lovecrafta.. Bardzo lubię "Kolor z innego wszechświata", więc ucieszyłem się na wieść o tej produkcji – dobra interpretacja i uzupełnienie, ładne zdjęcia, a film nie popada w kicz (a o to łatwo…). Nie jest to kino wybitne, ma wiele wad, ale dla fanów twórczości mistrza grozy jak znalazł – krok w dobrym kierunku. Od "W paszczy szaleństwa" Johna Carpentera (który co prawda nie przełożył żadnego z opowiadań, ale ewidentnie inspirował się mistrzem), to pierwszy film, który mogę polecić w tym gatunku. Mam nadzieję, że więksi/z wizją zainteresują się tematem i dostaniemy w końcu film na jakiego Lovecraft zasługuje! Cieszę się z tego co dostałem… i jako fan daję +1, bo nie było źle, ale wiem, że może być lepiej :-) Choć z przyjemnością ujrzałbym też więcej opowiadań od tych twórców – lepsze to niż nic.

Khaosth 8

Dobry B-klasowy horrorek, jeden z ciekawszych na bazie Lovecrafta. Bywa dziwny, frapujący, klimatyczny i odpychający, ale oddać też trzeba mu jedno – każde zdanie z "alpaką" to złoto!

i_darek1x 3

Nicolas Cage już od kilku lat spada na dno ? Ten nie jest aż taki zły ? Jest kilka gorszych ;) Ale i tak nic go nie ratuje . Ogólnie szkoda marnować na to czas ;)

Więcej informacji

Proszę czekać…